Moja historia z książkami

Każdy z nas, czytelników, ma swoją książkową historię, która opisuje jak polubiliśmy książki. Jedni mają tak już od dziecka, zaś inni mają swoje niepowtarzalne historie. Dziś przedstawię Wam jedną z nich, a dokładniej moją własną książkową historię. 
Cóż, ja od małego uwielbiałam książki. W klasach 1-4 przeczytałam mnóstwo np. pięć części pamiętnika nastolatki. W bibliotece bywałam często, czytałam i czytałam, jednak... Po jakimś czasie moje zamiłowanie do książek zanikało. Dlaczego? Wszystko przez szkolne lektury! Gdy je czytałam, po prostu męczyłam się czytając je do końca. I szczerze mówiąc przez klasy 5-7 przeczytałam tylko jedną lekturę- "Bracia Lwie Serce". To była najlepsza lektura, chociaż teraz trochę żałuję, że nie przeczytałam więcej. Przez 2 lata moja miłość do książek wygasła. Po prostu nic nie czytałam. Małą zmianą okazała się książka, którą dostałam na urodziny "Moja najlepsza przyjaciółka i inni wrogowie". Byłam nią tak zafascynowana, że kupiłam wszystkie 4 części i przeczytałam je po 5 razy. Niestety moja pobudka nie trwała zbyt długo i znów odstawiłam książki w kąt. Dlaczego tym razem? Miałam problem ze znalezieniem książki dla siebie. Będąc w 7 klasie znalazłam coś takiego jak Wattpad i zaczęłam czytać na nim książki. Znalazłam kilka takich, którymi się zafascynowałam, były one po prostu DOBRZE napisane. Po ich przeczytaniu długo szukałam idealnej książki dla siebie i w końcu ją znalazłam. Wattpadową książkę o II wojnie światowej. Była po prostu... Idealna. Pokochałam ją od samego początku, jednak po kilku miesiącach odeszłam z Wattpada. Czemu? No cóż, na moim starym telefonie Wattpad złapał wirusa i znów musiałam go usunąć. Próbowałam czytać z Google w telefonie, ale to nie to samo. I w taki oto sposób moje zamiłowanie do książek wygasło już chyba po raz trzeci. (Do trzech razy sztuka, jak to mówią). W wakacje 2018 pojechałam na kolonie. Pech chciał, że akurat rozwaliłam telefon dwa dni przed wycieczką i całe 11 dni musiałam spędzić bez niego. Moją pocieszycielką okazała się zalegająca na mojej półce od kilku tygodni książka "Polacy są najlepsi". Z początku myślałam, że mi się nie przyda, jednak już po 5 minutach jazdy musiałam ją wyciągnąć, ponieważ chłopak, który siedział obok mnie był strasznie denerwujący. Przez połowę podróży czytałam i szczerze mówiąc książka mi się spodobała, aż sama się zdziwiłam, że tak długo stała ona nieprzeczytana. Całe kolonie ją czytałam i została ona przeczytana. Po raz pierwszy od 3 lat przeczytałam prawdziwą książkę. Stwierdziłam, że naprawdę wiele straciłam nie czytając książek. Byłam z siebie dumna i postanowiłam założyć bloga książkowego, gdyż coś w moim sercu się obudziło, ale... okazała się to być totalna klapa. Dodałam trzy wpisy i na tym się skończyło. Porzuciłam czytanie i pisanie o książkach. Moja miłość po kilkunasty raz zniknęła, ale wciąż gdzieś tam istniała w moim sercu. Zaczął się rok szkolny i któregoś razy na godzinie wychowawczej poruszyliśmy temat książek. Pani zapytała się, czy ktoś z nas czyta książki, a wtedy bez wahania podniosłam rękę. 
Co ja robię?- pomyślałam.- Przecież nie czytam książek.
Jednak wtedy było już za późno. Pani podeszła do mnie i zapytała się co ostatnio czytałam. Odpowiedziałam, że "Polacy są najlepsi" i krótko o niej odpowiedziałam, a chwilę później dyskutowałam z innymi, jak gdybym od paru ładnych lat czytała książki. I wtedy coś we mnie pękło. Po raz drugi poczułam, że naprawdę dużo straciłam i zaczęłam żałować, że ne czytałam. Od razu zapytałam się koleżanek, czy nie polecają jakieś książki i jedna z nich poleciła mi "Czerwoną Królową". Zaczęłam czytać, odnowiłam bloga, założyłam swoją małą bibliotekę, która jest dość uboga. Zaczęłam czerpać radość z czytania. Po przeczytaniu "Czerwonej Królowej" zabrałam się za "Akademie Dobra i Zła", a kolejną książką będzie "Szklany Miecz". Aż do tej pory nie mogę uwierzyć, że jeszcze trzy tygodnie temu rozmawiając z koleżankami powiedziałam, że na Mikołajki poproszę niespodziankę tylko nie książkę, ostatecznie jednak poprosiłam  trzecią część "Czerwonej Królowej".
A Wy, macie jakieś historie dotyczące książek? Śmiało piszcie w komentarzach, a ja chętnie poczytam! 
/Natalia

Komentarze

  1. Wchodzę na bloga, a tu od razu nowy post! Uwielbiam to! A oto moja historia z książkami:
    Jak miałem 12 lat do mojej klasy doszła pewna dziewczyna. Była ładna i lubiłem ją, ale ona czytała książki. Do książek nigdy mnie nie ciągnęło, ale zacząłem czytać no bo ona czytała. Zaprzyjaźniliśmy się i jak spytałem czy chce ze mną chodzić to mnie olała dla jakiegoś typa o rok starszego. Teraz już ze mną nie chodzi do szkoły ale zostało mi po niej czytanie książek. Głównie są to kryminały no ale inne tez czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak miałam tak samo tylko z chłopakiem, ale aktualnie chodzę z nim teraz

      Usuń
  2. Szczerze? U mnie zamiłowanie do książek pojawiło się gdzieś koło 13/14 roku życia. Czytałam to co większość dziewczyn czyli typowe romansidła które nie różniły się od siebie niczym ten sam codzienny schemat (głupia główna bohaterka która zakochuje się w 5 minut, zdobywa tego faceta, on ją zostawia, ona cierpi, załamuje się i na końcu znów się schodzą) czyli w skrócie typowe POŻAL SIĘ BOŻE!
    Dopiero po jakimś roku przestałam czytać to co każdy a wciągnęłam się w fantastykę, a dokładnie klimaty postapo i tak siedzę w tym do dziś. Przy okazji kiedyś pisałam także fanfic na watt jednak obecnie od 1,5 roku unikam ich i piszę prywatne pomysły na wattpadzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie książki są najgorsze! To znaczy jak jedną się przeczyta to okej, ale wszystkie po prostu mają tą samą fabułę to aż chce się płakać.

      Usuń
    2. Wiem dlatego, nawet na wattpadzie unikam tego typu "opowiadań" bo to, aż BOLI jak się czyta 3456456475 historię o tym samym tylko inna miejscowość i imiona bohaterów.

      Usuń
  3. Moja historia z książkami moze wydawać się dziwna. Nigdy nie lubiłam książek. To znaczy lektury czytałam, ale nic poza tym. Któregoś razu na wakacje pojechałam do cioci i ona miała taką wielką biblioteczkę z książkami. Miała po kilkanaście książek z każdego rodzaju. Wszystko tam byĺo; fantastyka, romanse, kryminały, nawet książki młodzieżowe bo jej córka czyta książki. Byłam tam 2 tygodnie to "podkradłam" jedną książkę i wieczorami czytałam bo mi się nudziło. Z kuzynką się nie dogadywałam, znajomych tam nie miałam. Zawsze się chowałam na strychu i czytałam tą książkę. Przecież gdyby mnie kuzynka zobaczyła z jej książką to obdarła by mnie chyba ze skóry. I w taki oto sposób pokochałam książki. Do tej pory pamiętam, że była to książka "Rywalki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś nie miałam wyjątkowych przygód z książkami :~\

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czytelnicze podsumowanie stycznia 2019